Mój twitter - @PatitaOfficial

Czytelnicy

piątek, 3 lutego 2012

Rozdział 11.

- Co się stało? - Zuza krzyknęła w kierunku chłopaków, którzy stali przed nią.
- Spokojnie uspokój się. -zaczął Hazza.- Wiesz Niall zgłodniał i zaczął się bawić nożem.
- I tak wyszło. - dokończył Louis.
- Zostawić was na chwilę i kolejne nieszczęście gotowe.- mówiła dziewczyna nadal szlochając.
- Suzi co się stało? - mówił Lou, podchodząc bliżej niej.
- No bo Weronika, się..- zaczęła, jednak płacz nie dał jej dobrnąć do końca zdania.
- Weronika się pocięła. - szepnął chłopakowi na ucho Filip. Po czym poszli w kierunku sali Wery.
Masa badań, podłączanie do różnych maszyn. To wszystko czekało Weronikę. Zuza, Filip i rodzina dziewczyny, siedzieli na poczekalni nie odzywając się. Milczeli, po tym co się stało milczenie było najgorszym rozwiązaniem, potrzebna im była rozmowa, trzeba było wyjaśnić powód próby samobójczej. Nikt jednak nie odważył się zacząć rozmowy.
     Mijały kolejne minuty, zgromadzeni nadal nie wiedzieli co jest z Werą. Po długim oczekiwaniu przyszedł lekarz.
- Państwo Bartkowiak? - zapytał gapiąc się w notatki.
- Tak to my. Co ze stanem naszej córki? - mówił ojciec dziewczyny.
- Weronika jest w ciężkim stanie, krótko mówiąc nie wiem czy uda nam się utrzymać ją przy życiu.
- Co? Jak to? - Zuzanna zerwała się z krzesła.
- Niestety, ale dziewczyna maże nie przeżyć. - mówił z kamienną twarzą.
- O Boże.. - Filip schował twarz w dłoniach. Po chwili dodał. - Mogę się z nią zobaczyć?
- Możesz, ale masz tylko pięć minut. - odpowiedział mu lekarz.
- Dobrze. - powiedział patrząc na lekarz. - Postaram się je jak najlepiej wykorzystać. - spojrzał w kierunku Zuzy.
     Filip był wykończony, patrzenie na Weronikę sprawiało ból. Wiedział, że gdyby nie on dziewczyna nie leżała by teraz tu - w szpitalu. To wszystko przez niego, te słowa cały czas krążyły w jego podświadomości.
- Weronika, błagam obudź się, zrobię wszystko, tylko otwórz w końcu oczy. - mówił patrząc na jej twarz. Patrzył na nią inaczej niż kiedyś. Jej blond włosy były bardziej blond. Jej usta były bardziej różowe niż zazwyczaj. Dopiero po tych wydarzeniach, zdał sobie sprawę jak dziewczyna, którą chcąc nie chcąc zdradził jest dla niego ważna.
     Zuzanna myślała o przyjaciółce, tak zwane co by było gdyby..ogarnęło jej podświadomość. Nie przeżyłaby bez żartów blondynki, bez jej szczerego, boskiego uśmiechu i błysku w oczach. Była dla niej jak siostra. Bez przerwy dzwoniły do niej dziewczyny, zapewne nic nie wiedziały o całym zdarzeniu, jej tok myślenia potwierdzały Sms-y " Zuuzol co jest? Gdzie jesteś? Odezwij się proszę. ;* - Łuuucyjka.", " Suzi, co się stało? Odbierz ten cholerny telefon! Prooszę.! ;** - Julkaa.". Nie miała siły odebrać telefonu, oddzwonić, odpisać na esemesa. Około godziny dwudziestej drugiej do szpitala przyszła jej mama. O tym co się stało powiedzieli jej chłopacy.
- Zuza, kochanie! - kobita podbiegła do córki i mocno ją przytuliła .
- Mamo, ona nie może umrzeć! Nie może mi tego zrobić! Jest dla mnie jak siostra..- złamał się jej głos, zaczęła jeszcze bardziej płakać, jej twarz była cała zalana łzami. Matka wzięła ją za rękę i wyprowadziła ze szpitala. W czasie drogi powrotnej był cisza. Kiedy kobiety znalazły się w domu, Zuza poszła do łazienki się odświeżyć, po czym zasnęła. Ten dzień całkowicie ją wykończył.

   Dziewczyna obudziła się o godzinie 10: 54. Mimo wczorajszych wydarzeń przespała tą noc spokojnie. Pospiesznie wzięła telefon i sprawdziła wiadomości : 1 wiadomość od.....Weroniki, do jej oczu napłynęły łzy, tym razem szczęści. Wiadomość brzmiała. "Kochanie już wszystko dobrze, dziękuję Ci za wszystko. Chociaż czuję się jak idiotka, dziękuję że wciąż żyję. ;* " Na jej twarzy nastał uśmiech. Czyżby wszystko szło po jej myśli? Ubrała się, umalowała i zbiegła na dół, szybko zjadła płatki, chwyciła za torbę, założyła balerinki i ruszyła w stronę szpitala. Idąc myślała o czym będzie rozmawiać z przyjaciółką, co ma jej powiedzieć? Chciała powiedzieć tak dużo, ale nie umiała tego złożyć w logiczną całość. Po około 30 minutach była na miejscu, odnalazła salę w której była Wera, i kiedy chciała wejść, z pomieszczenia wybiegł rozzłoszczony Filip. Dziewczyna chciała go zatrzymać, ale szedł jakby jej nie widział, nie słyszał i nie czuł jej szarpania. Wbiegła do sali i zobaczyła zalaną łzami Weronikę.
- Co się stało? - zapytała zdezorientowana.
- Jestem totalną idiotką, to się stało. - mówiła łkając.
- Kochanie o czym ty mówisz? - powiedziała całując ją w czoło.
- Prawdę Zuza, prawdę. - odpowiedziała po czym straciła przytomność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie kolejny, nie podoba mi się zbytnio ale cóż. ;* Pozdrawiam, Patituu. <3

+ Nowych czytelników zapraszam do obserwatorów. ;* <3

3 komentarze:

Unknown pisze...

co ona powiedziała ?
dodawaj szybko następny rozdział ;)

Patita pisze...

Spróbuję dodać jak najszybciej. ;)

fuck_off_honey pisze...

uf. żyje. :D