Mój twitter - @PatitaOfficial

Czytelnicy

piątek, 6 stycznia 2012

Rozdział 3.

W oczach Juli.
  -Niedziela, czyli dzisiaj do Zuzy. - pomyślałam wpatrując się w kalendarz.- Hmm..09:07, czyli ten śpioch, na pewno jeszcze śpi. Kończąc myśl chwyciłam za torbę i wybiegłam z mieszkania. Przechodząc przez park, co kawałek mijałam pary miziające się do siebie. Boże, czy oni nie mają nic więcej do roboty? - pomyślałam nie zwracając już uwagi na te "piękne" widoki. Byłam szczęśliwa bez miłości, nie potrzebowałam i nie rozumiałam tego. Większość tych całych "kochających" się par po miesiącu się rozstawała. Pamiętam jak Zuza cierpiałam po tym jak zakochany niby w niej chłopak ją zdradził. Być może to też sprawiało, że miłość mnie nie zachwycała. Dalej tak rozmyślając szybko znalazłam się pod domem Suzi. Zadryndałam dzwonkiem i po chwili przywitał mnie uśmiech jakiegoś chłopaka, którego nigdy wcześniej nie widziałam w realu. Od razu pomyślałam o Lou, przecież wcześniej przyjaciółka pisała mi, że do niej przyjechał.
- Hej! To Ty jesteś Louis kuzyn Zuzki? - zapytałam wchodząc do środka.
- Tak to ja. - odpowiadając uśmiechnął się, i chyba chciał jeszcze coś powiedzieć, ale byłam szybsza.
- My się chyba jeszcze nie znamy, jestem Julia. - mówiłam wyciągając rękę w stronę chłopaka.
- Ja jestem Louis, jak już wiesz.
- No tak wiem. - uśmiechnęłam się. - Jest Zuza? - z pytającym wyrazem twarzy spojrzałam, na nowo poznanego kolegę.
- Tak jest, ale chyba jeszcze śpi.. .
-No tak wiedziałam, że ten śpioch nie wstanie w niedziele wcześniej niż przed jedenastą.
Szybko wbiegłam na piętro, kolejno do pokoju dziewczyny. Zaczęłam nią potrząsać i mówić, że ma wstawać, bo już przed dziesiątą. Niestety bezskutecznie. Postanowiłam więc zastosować mocniejsze środki. Wyszłam z pokoju, maszerując do łazienki, z której wzięłam średniej wielkości wiaderko z zimną wodą. W drodze  powrotnej mijałam Lou, który spojrzał na mnie pytającą miną.
- Zaraz zobaczysz. - rzuciłam w jego stronę. Po czym pociągnęłam go za rękę. W pokoju jeszcze raz próbowałam nakłonić Suzi do wstania, lecz bezskutecznie. Sama tego chciałaś.. . Pomyślałam wylewając na nią wiadro z wodą. Dziewczyna bardzo szybo się ocknęła.
- Co się dzieję? Co się dzieję? Ziiimnooo! - zdołała z siebie wydusić. - Juuuulia!
- Zgadłaś kochanie. - powstrzymując śmiech spojrzałam w jej stronę.
- Znowu? Przecież wiesz, że lubię pospać!
- Chwileczkę! Jak to znowu? - dodał chłopak.
- No bo wiesz, Julce bardzo często robi mi takie numery. - już z uśmiechem dziewczyna odpowiedziała.
- Dobra, dobra koniec tych rozmów! - zarządziłam. - Ty, idziesz się ubrać i ogarnąć, a my idziemy na dół. - dodałam.
Schodząc na dół miałam przed oczyma, minę Zuzy którą zrobiła po przebudzeniu. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się w kuchni.
-Chcesz coś do picia? - zapytał chłopak.
- Bardzo chętnie. Poproszę o szklankę soku. - odpowiedziałam.
- Często robisz jej takie numery?
- Mniej więcej raz na tydzień. No czasami częściej bo dwa razy. - śmiejąc się mówiłam.
- No to ma bardzo ciekawie.
- Tak ze mną jest bardzo ciekawie. - wypowiadając to zdanie dostałam sms-a od Wery.
Wera; Hej gdzie jesteś?
Julia: U Zuzy. A Ty?
Wera: Ja jestem z Łucją w parku zaraz do was wpadniemy ok?
Julia: Okej, to czekamy. :* Pa.;>
Wera.: Paa.;* Do za chwilę. ;**
- Zaraz tu wpadną dziewczyny. - krzyknęłam do przyjaciółki.
- Okej.- odpowiedziała schodząc schodami w dół.
****
Kolejny rozdział jest. Jak się podoba?

1 komentarz:

fuck_off_honey pisze...

jest i Łucja. <3